Renata Leśniak: Sukcesy opierają się głównie na pracy indywidualnej

 Dzielimy miejsce treningów z piłkarzami KS Raby Dobczyce, od których jesteśmy w pewnym sensie uzależnione. Najkorzystniejszą sytuacją byłoby stworzenie osobnych torów łuczniczych, gdzie poszczególne sekcje sportowe nie wchodziłyby sobie w drogę – w wywiadzie dla Sedna mówi Renata Leśniak, wielokrotna medalistka i reprezentantka Polski w łucznictwie

Najnowszy numer Sedna w kioskach od 10 maja


 Jest Pani łuczniczką reprezentującą barwy sekcji łuczniczej działającej przy MGOKiS w Dobczycach. Poza Panią w Dobczycach trenuje kilka innych uzdolnionych dziewcząt. Czy w związku z tym można powiedzieć, że Dobczyce to dzisiaj jeden z najprężniej działających ośrodków łuczniczych w Polsce, wychowujący coraz to nowe zastępy uzdolnionych zawodniczek?

Póki co, zawodnicy z Dobczyc trenujący wyczynowo to głównie reprezentanci w konkurencji łuków bloczkowych. Sukcesy wskazują, że działalność sekcji przynosi upragnione efekty oraz że zawodnicy innych klubów muszą się poważnie liczyć z konkurentkami z Dobczyce. Oprócz tego w sekcji trenuje również młodsza młodzież, w tym wypadku głównie z łuków klasycznych, i to także od niej będzie zależeć w przyszłości dobre imię sekcji.

Czy łuk, patrząc na ten przedmiot historycznie, nie jest narzędziem barbarzyńskim, przeznaczonym do zabijania? Czy takie narzędzie powinno znaleźć się w rękach kobiety?

Rola łuku zmieniała się z czasem i dziś na szczęście służy on wyłącznie do celów sportowych, które bynajmniej nie są barbarzyńskie. Oczywiście, pasuje on kobiecie na równi z mężczyzną! Zupełnie niesłusznie łuk przypisuje się głównie panom, gdy tymczasem panie radzą sobie z nim tak samo dobrze, jak mężczyźni. Czasem może nawet lepiej …

Jakie były początki Pani przygody z łucznictwem. Co zadecydowało o tym, że to właśnie tę dyscyplinę sportu wybrała Pani do realizacji swojej sportowej kariery?

Związanie się z łucznictwem było w moim przypadku kwestią całkowitego zbiegu okoliczności. Przypadkowo trafiłam na trening, spodobało mi się i tak zostałam w sekcji. Od tamtego momentu mija właśnie 5 lat.

Jakie cechy powinna posiadać łuczniczka marząca o najwyższych laurach i sukcesach?

Głownie: umiejętność koncentracji, opanowanie i z pewnością spora dawka uporu. I oczywiście dużo, dużo cierpliwości.

Którymi z tych cech może się Pani pochwalić, nad którymi musi jeszcze popracować?

Wypracować w sobie można każdą z powyższych cech, mam nadzieję, że mogę się pochwalić wszystkimi, co nie oznacza, że nie warto ich jeszcze szlifować.

Używa Pani łuku bloczkowego. Czy możemy się dowiedzieć co to za rodzaj sprzętu, dlaczego nosi taką nazwę? Czy łucznictwo bloczkowe to coś innego, niż „normalne” łucznictwo klasyczne?

Łuk bloczkowy zawdzięcza swoją nazwę systemowi bloczków, tzn. krążków, na które nawinięta jest cięciwa. Jest to „nowocześniejsza” wersja łuku, która posiada pewną przewagę techniczną nad łukiem klasycznym. Łucznictwo bloczkowe i klasyczne to dwie różne konkurencje – strzelanie z łuku bloczkowego wygląda trochę inaczej niż w przypadku łuków klasycznych, np. sposób naciągania cięciwy jest inny, ale obie dyscypliny opierają się na bardzo podobnych zasadach.

Proszę powiedzieć jak wygląda trening łuczniczki. Czy jest w nim miejsce tylko na strzelanie do tarczy czy może polega także na czymś innym, na przykład na specjalistycznym treningu oka?

Strzelanie do tarczy to właściwie odzwierciedlenie całego procesu treningów, choć wiadomo, że stanowi jego podstawę. Czasem jednak warto jego kosztem skupić się na poszczególnych elementach, potrenować na krótszych dystansach. W momencie gdy zawodnik ma już mniej więcej ukształtowaną technikę strzału, zwykle wyłapuje się pojedyncze błędy i wówczas należy skoncentrować się na każdym z nich z osobna.

Ile razy w tygodniu musi trenować łuczniczka, która tak jak Pani marzy o najwyższych sukcesach?

Z upływem czasu liczba treningów powinna wzrastać, ważna jest także systematyczność. Wiadomo – im więcej, tym lepiej. Czasem jednak sprawdza się również powiedzenie „liczy się jakość, a nie ilość” i wówczas należy poświęcić więcej uwagi sposobowi przeprowadzania treningów, a niekoniecznie jak największej ich ilości.

Jak reżim treningowy wpływa na Pani codzienne życie, czy na tym poziomie uprawiania łucznictwa musi Pani znosić wiele wyrzeczeń? Jak godzi Pani naukę lub pracę z uprawianiem sportu?

Obecnie studiuję dziennie, jestem na trzecim roku studiów i treningi zależą w dużej mierze od organizacji moich zajęć na uczelni. Wychodzę jednak z założenia, że gdy naprawdę chce się coś robić, to czas na to zawsze się znajdzie.

Z tego co wiem w zakresie techniki i umiejętności najwięcej zawdzięcza Pani trenerowi Krzysztofowi Włosikowi. Jak pracuje się Pani z tym trenerem?

Współpracujemy już od pięciu lat i sukcesy wskazują, że nasza wspólna praca przynosi oczekiwane efekty. Obecnie jednak, na tym etapie strzelania, moje treningi opierają się głównie na pracy indywidualnej i na własnej inicjatywie.

Ma Pani na swoim koncie wiele cennych sukcesów z mistrzostwami Polski na czele. Który z tych sukcesów ma dzisiaj dla Pani największe znaczenie i dlaczego?

Ciężko jest zdecydować, który sukces jest najcenniejszy, każdy sprawia wiele radości. Najmilej wspominam jednak medale z Mistrzostw Polski Seniorów w konkurencji indywidualnej, ponieważ uważam je za pewne podsumowanie i uhonorowanie pracy włożonej w treningi.

Co w czasie oddawania strzału jest najważniejsze? Kiedy strzela Pani podczas zawodów na czym koncentruje Pani swoją uwagę?

Strzelając na zawodach należy skupić się wyłącznie na samym strzale i na jego technice, nie można pozwolić sobie na rozpraszanie się przez czynniki zewnętrzne. Po to właśnie uczy się umiejętności koncentracji, która ma tutaj niebagatelne znaczenie.

Jak ocenia Pani swoje koleżanki z drużyny? Mam tu na myśli siostry Oleskówny i Magdę Zarzycką. Czy są to dla Pani najgroźniejsze rywalki? Czy istnieje coś takiego jak rywalizacja wewnątrz zespołu?

Łucznictwo to silnie zindywidualizowany sport i wobec tego nawet fakt, że tworzymy zgrany zespół, nie wyklucza rywalizacji. Wynika ona jednak z charakteru dyscypliny i wygląda mniej więcej podobnie, jak ta w stosunku do innych zawodników – wiadomo, każdy chce strzelać jak najlepiej.

Czym zajmuje się Pani na co dzień, poza łucznictwem? Czy sport pochłania większość Pani wolnego czasu czy może ma Pani jeszcze jakieś inne zainteresowania i czas na nie?

Studiuję romanistykę i jako że przygotowuję się do egzaminów licencjackich, obecnie to ona pochłania sporą część mojego czasu. Poza studiami i sportem posiadam „standardowe” zainteresowania – lubię spotkać się ze znajomymi, poczytać interesującą książkę, obejrzeć dobry film.

Czy tegoroczny sezon łuczniczy już się rozpoczął? Jeśli tak, to gdzie już Pani startowała i z jakim skutkiem? Jak forma u progu sezonu?

W marcu zakończył się sezon halowy, z którego jestem bardzo zadowolona, pojawiło się parę nowych medali. Niedawno rozpoczął się sezon letni, jednak pierwsze starty dopiero przede mną, podejrzewam, że nastąpią one już niedługo, w maju.

Jakie plany na ten rok? Czego chciałaby Pani dokonać, jakie zawody traktuje Pani jako priorytet na ten sezon?

Mistrzostwa Polski są największą sportową imprezą w kraju i nie ukrywam, że to na nich chciałabym pokazać się od jak najlepszej strony.

Jakie jest największe marzenie sportowe Renaty Leśniak? Jakie są szanse na to, aby zostało spełnione?

Są marzenia mniejsze i większe i aby przypadkiem ich nie zapeszyć, pozostawiam je w tajemnicy.

Kto jest Pani bliższy: Robin Hood czy Legolas?

Szczerze mówiąc – trudne pytanie. Oboje kierowali się konkretnymi celami. Myślę, że bliższy byłby mi Legolas, ale to chyba wyłącznie za sprawą nagłośnienia powieści Tolkiena.

Czy ma Pani jakiegoś idola lub idolkę łuczniczą, kogoś z „branży” kogo chciałaby Pani naśladować?

Osób, które potrafią trzymać non stop raz wyznaczony, wysoki poziom, jest niestety niewiele. Jeśli chodzi o naśladowanie, staram się bardziej podpatrywać czołowych zawodników w sensie np. elementów techniki, niż całokształtu ich kariery.

Gdyby osiągnięcie życiowego wyniku zależało od zmiany barw klubowych, to czy przeniosłaby się pani z Dobczyc do innego miasta?

Jestem zdania, że sukcesy od pewnego momentu opierają się głównie na pracy indywidualnej i to, jaki klub się reprezentuje, ma drugorzędne znaczenie. Uważam więc, że przeprowadzka byłaby zbyteczna.

Jak ocenia Pani warunki do uprawiania sportu stworzone na terenie gminy i miasta Dobczyce?

Warunki są dobre, obecnie jednak dzielimy miejsce treningów z piłkarzami KS Raby Dobczyce, od których jesteśmy w pewnym sensie uzależnione. Najkorzystniejszą sytuacją byłoby stworzenie osobnych torów łuczniczych, gdzie poszczególne sekcje sportowe nie wchodziłyby sobie w drogę.

Kiedy najbliższe zawody?

Być może będzie to runda Pucharu Polski, która będzie mieć miejsce w Kielcach w połowie maja.

 

 RENATA LEŚNIAK; trenuje łucznictwo w MGOKiS Dobczyce od 2006 roku. Jest brązową medalistką w drużynie Halowych Mistrzostw Polski Seniorów (AWF Kraków 2008), złotą medalistką indywidualnych Halowych Młodzieżowych Mistrzostwach Polski (Milówka 2008), zdobywczynią brązowego medalu w indywidualnych Młodzieżowych Mistrzostwach Polski (Żywiec 2008), srebrnego podczas Mistrzostw Polski Seniorów (Zgierz 2008), srebrnego podczas Halowych Mistrzostw Polski Seniorów (Rzeszów 2009), złotego podczas Halowych Młodzieżowych Mistrzostw Polski (Zamość 2009), złotego w indywidualnych Mistrzostwach Polski Seniorów (AWF Kraków 2009), srebrnego podczas Halowych Mistrzostw Polski Seniorów (Zamość 2010) złotego w drużynie podczas Halowych Mistrzostw Polski Seniorów (Zamość 2010) oraz złotego podczas Halowych Młodzieżowych Mistrzostw Polski (Milówka 2010). Renata Leśniak reprezentowała nasz kraj podczas Halowych Mistrzostw Europy w Turynie w 2008 roku. Jest wychowanką trenera Krzysztofa Włosika, wielokrotnego, łuczniczego mistrza Polski uczestnika MŚ oraz Igrzysk Olimpijskich. Mieszka w Dobczycach.

Powiązane tematy

Czytaj także

Komentarze

Poinformuj o komentarzach