I po ANTYPOPIE NO.2


Na pierwszy ogień poszła znana już w Myślenicach kapela White Rabbit’s Trip. Ich mieszanka psychodeli i popularnego teraz indie rocka przyciągała, wciąż zbierającą się w klubie widownię. Może szału pod sceną nie było ale "króliki" na pewno zostaną zapamiętane dzięki ambitnemu tematowi muzycznemu, jaki zaprezentowali.
Kolejna zagrała PORPHYRIA prezentując mieszankę ciężkiego jak walec grindcora - połączonego z szybkimi, gęstymi partiami death metalowymi. Publika zaczęła szaleć jak opętana, a pod sceną rozgorzało ostre pogo.
Kiedy na scenę wkroczyli krakowscy punkowcy z kapeli Ostatnia Minuta, ich set w którym łączyli muzykę ska z punk-rockiem urozmaicały zabawne teksty i zabawne elementy ubioru członków kapeli. Zespół został bardzo dobrze przyjęty przez widownię, dla której bisował aż dwa razy.
Kulminacyjnym momentem był występ Blond Dres First. Pod sceną wrzało. Ich metal-corowe, mięsiste rify przypominające niekiedy motywy charakterystyczne dla groove metalu wypełniały Vegę do ostatniego kawałka ich setu. Vega została zdobyta.
Ostatni na scenę weszli członkowie zespołu Awariat NATO. Zagrali energiczne połączenie punka, ska i miejscami reggae. Brzmienia dopełniał akordeon, z którym dzielnie radził sobie ich wokalista. Łagodniejsze rytmy które wydobywał zespół spodobały się zgromadzonym, zarówno fanom słuchającym na co dzień takiej muzyki, jak i fanom cięższych brzmień.
Po części koncertowej za muzykę w klimatach rock/reggae/folk odpowiadał Grzegorz vel. Chorzyk.
- Po drugiej odsłonie Antypop Fest można zaobserwować, że w naszym mieście wciąż są ludzie, którzy potrzebują posłuchać i pobawić się przy muzyce granej na żywo, którzy wspierają młode kapele, przychodząc na ich koncerty. To właśnie dzięki nim muzyczny underground, w tych czasach może przetrwać jeszcze jakiś czas, oby jak najdłużej – po koncercie mówią organizatorzy.
autor: Lucky Luke