Tokarnia: Szymon odnaleziony

Zaginiony 9 czerwca Szymon Łuczecki został znaleziony 12 czerwca w Tokarni przez jednego z mieszkańców tej miejscowości. Kilkadziesiąt minut później chłopak został zabrany przez rodzinę do domu

Szymon został rozpoznany przez mieszkańca Tokarni w piątek 12 czerwca.  Telefonicznie zawiadomił rodzinę 17-latka i chwilę później chłopak trafił do rodzinnego domu – relacjonuje Szymon Sala, rzecznik prasowy myślenickiej policji.

We wtorek 9 czerwca myślenicka policja przyjęła zawiadomienie o zaginięciu Szymona mieszkającego w Stróży. Dzień wcześniej chłopak wyjechał do szkoły z zamiarem udania się na praktykę zawodową, jednak nie dotarł na miejsce, nie skontaktował się z nikim z rodziny.

Policja stwierdziła, że 17-latek nie był ofiarą przestępstwa, wykluczono także aby próbował popełnić samobójstwo.

Powiązane tematy

Czytaj także

Komentarze

  • 16.06.2009 - 7:51
    Koparka i walec ze Słowacji odnalazły się w Tokarni, zaginiony chłopak odnalazł się w Tokarni. Co się tam następnego odnajdzie? Stawiam na zasięg telefonii komórkowej ;)
    1 Cytuj Zgłoś
  • 16.06.2009 - 16:38
    Ja obstawiam że w Tokarni znajdzie się jeszcze bursztynowa komnata, księżniczka Anastazja, Elvis Presley, zabójca Kennedy'ego i potwór z Loch Ness.
    Cytuj Zgłoś
  • 16.06.2009 - 17:09
    Całe szczęście, że Szymon się odnalazł i nic mu się nie stało. A tych "kolegów" którzy doprowadzili go do takiego stanu należałoby pociągnąć do odpowiedzialności prawnej. Nie można nikogo w ten sposób traktować i "młodzi gniewni" którzy czują się panami świata powinni sobie w końcu zdać sprawę z tego, że przemoc psychiczna jest równie niedozwolona co fizyczna. Nie wspomnę tu o aspektach moralych takiego zachowania, gdyż w/w osobniki z pewnością nie mają pojęcia, czym wogóle ów moralność jest. Z kolei szkoły w szczególności powinny zwracać uwagę na cwaniaczków, którzy się nieźle zabawiają kosztem swoich słabszych kolegów, a tymczasem postawa nauczycieli jest taka: nie skarży się, znaczy że krzywda się nie dzieje. Najlepiej zamknąć oczy i nie widzieć problemu. Zapominając o tym, że osoba która nie ma twardej odporności psychicznej sama się po pomoc nie zgłosi, ewenualnie ucieknie, jak już ją problem przerośnie. A i pedagog szkolny nie jest bez winy, bo w końcu powinien się interesować tym co mu się pod nosem dzieje, a nie czekać na donsy.
    Cytuj Zgłoś
  • 16.06.2009 - 19:07
    Jestem oburzona tolerancją przemocy w szkole!!!
    Dlaczego nauczyciele nie reagują?
    Od czego są pedagodzy?
    Cytuj Zgłoś
  • Bartek Bartkowski 16.06.2009 - 19:18
    popieram wstrzasnieta !
    Cytuj Zgłoś
  • 16.06.2009 - 19:45
    tutaj problem zaczyna się już w podstawówce gdzie robią się grupki śmiejące się z tej bo jest gruba, czy z tamtego, bo ma komórkę bez aparatu... już wtedy dzieci nikt nie broni, świat się na tyle zmienił, że ja jak byłam w 4 klasie jestem poszłam i powiedziałam mamie co się dzieje, ale dziesiejsze dzieci rzadko cokolwiek mówią, presja grupy "fajnych kolesi", którzy w szkole są uważani za najlepszych, daje im mniej poczucia pewności już od najmłodszych lat. Z biegiem czasu jedni stają się pewniejsi a inni coraz mniej. Gdy przychodzi czas dojrzewania, czas końca Gimnazujm i bycia w szkole średniej coraz bardziej zależy młodzieży, aby wypaść jak najlepiej... jednak jeśli oni nadal będą w pewnien sposób odrzucani, wyśmiewani, chyba naturalną rzeczą jest, że będa chcieli uciec, przeciez nikt nigdy nie nauczyl ich pewnosci siebie, w ich głowach jest myślenie, przeciez nikt nigdy ze mna sie nie liczyl, to jesli komus powiem to i tak się nie przejmie tym. Wydaje mi się, że ucieczka ma bcy dla nich szansa i probą pokazania siebie, żeby w koncu stac się dla kogoś ważnym. Z mojego doświadczenia powiem tyle, ze ani w podstawówce ani w gimnazujm nie byłam w grupie osób uważanych za najważniejszych w szkole... Najpierw łzy, że nie zapraszali mnie na urodziny na których tak chcialam być, później gimnazjum, gdzie każdego nie z ich grupy traktowali jak niższego, a każda proba oporu kończyla sie jakims wyśmianiem... pewnosci siebie dodała mi pewna grupa osób, ktora poznałam przypadkowo, z nadzieja poszłam do LO i tam sie odnalazłam... i prawda jest ze wiele razy chciałam uciec, a nauczyciele nigdy nic nie zauważali. Żal mi chłopaka, bo jeśli już w szkoel średniej nie znalazł zrozumienia i kumpli to miał prawo, żeby uciec skoro nikt nie zauwazał problemu...
    Cytuj Zgłoś
  • 16.06.2009 - 19:55
    i jeszcze może dodam, że w każdej szkole zamiast pedagoga, powinien być psycholog i to dobry, ktory co dwa tygodnie powinien pogdac z 10 min z kazdym uczniem iz samego zachowanai stwierdzic czy ma jakis prblem czy nie, a pozniej próbowac drażyć delikatnie temat, zeby pomóc... a nie tak jak terazniejsi pedagogowie, ktorzy reaguja i to nie zawse na problemy tylko i wyłacznie zglaszane, zero wlasnych obserwacji!
    Cytuj Zgłoś
  • Mariusz Drzyzga 16.06.2009 - 20:05
    Mądrze piszecie, każdy (ja też) był prawdopodobnie kiedyś na takim etapie odrzucenia przez społeczność w jakiej żyje, zgadzam sie sa chciałem uciec nie raz i nie pięć, ale ucieczka to nie wyjscie z problemu a w przypadku szkoły to może pogorszyć sprawe bo chłopak bedzie teraz rozpoznawalny i to że uciekł nie doda mu nowych znajomych a wrecz przeciwnie, bedzie jeszcze mocniej wytykany palcami...mam nadzieje że może ktoś z dorosłych, bedzie mial na tyle dojrzale podejscie i wyciagnie pomocna dłoń, nie na zasadzie użalania sie ale zrozumienia i rozmowy..trzymam kciuki za chłopaka bo to bedzie ciężki okres dla niego
    Cytuj Zgłoś
  • 16.06.2009 - 22:12
    Dzięki Bogu !!!
    Cytuj Zgłoś
  • 16.06.2009 - 22:50
    Joluniaaa,
    masz rację pisząc, że w każdej szkole powinien być psycholog i to dobry. Psycholog, który poza studiami z psychologii powinien mieć dodatkowe kursy trenerskie do pracy grupowej z młodzieżą. Ale powinien prowadzić rozmowy dłuższe niż 10 min, przynajmniej od czasu do czasu. Przez 10 min. trudno nawiązać kontakt i zbudować relację zaufania. Tacy psycholodzy co rok we wrześniu powinni prowadzić zajęcia integracyjne dla wszystkich pierwszych klas w szkole, w której są zatrudnieni. Z tego co wiem nasz burmistrz nie zamierza zatrudniać psychologów ani też poszerzyć kadry pedagogów.
    Czasy są coraz trudniejsze, pęd życia, stres, rywalizacja doprowadzają do tego, że wrażliwsze osoby nie mogą nadążyć. Zamiast otrzymać pomoc dostają kopniaki od grupy, a obojętność i ignorancję od tych, którzy powinni pomóc - od przedstawicieli systemu... To boli równie mocno jak samo znęcanie się.
    Burmistrzom, radnym, starostom chodzi o zdobycie poparcia elektoratu wyborczego. A do tego przyczyniają się podjęte inwestycje np. budowa hali sportowej, ronda, remont drogi. Tym można sie wykazać, pochwalić. Takim obiektom robi się zdjęcia do ulotek wyborczych. Zamawia się drogą tablice pamiątkową i umieszcza się tam swoje nazwisko...
    Nie zauważyłam, żeby naszej gminie i powiecie inwestowało sie w ludzi, czy pomagało słabszym, potrzebującym. Myślę tu o pomocy przez porady specjalistyczne czy terapię (indywidualną i grupową). A wielu osobom taka pomoc pomogłaby stanąć na nogi i stawić czoła trudnościom.
    Niestety nie każdy miał szczęście wychować się w domu pełnym miłości, troski i uwagi. I to nie jest jedynie wina danej rodziny, bo za obywateli odpowiada także państwo. I od tego mamy urzędników, żeby tworzyli i realizowali programy naprawcze.
    Strategia rozwiązywania problemów społecznych gminy i powiatu zawiera wiele planów w tej kwestii. Pytanie dlaczego nie są one realizowane?
    Cytuj Zgłoś
  • 16.06.2009 - 22:58
    Nie chcę byc natrętny zapodając w tym poważnym wątku jakieś własne ciasne ale kolega zrzucił nam kamień z serca swoim odnalezieniem, więc mimo, iż teraz cała robota przed nim: budowanie pancerza, stawanie się nieprzemakalnym i męskim i to wszystko, co z całą pewnością mają juz za sobą myśleniccy radni, więc mimo tego wszystkiego, pozwolę tu sobie zanucić własną skargę.
    Prześladowane jest i było SEDNO i ja z powodu obelżywości ludzkiej wraz z całą redakcją: kolegami i prześlicznymi koleżankami z ich torebkami i umieszczonymi wewnąrz kredkami do ust, nieraz uciekaliśmy, nie tylko w las i nie tylko przed lekkim żądłem Pcimioka ale gdzie bądź i przed straszną opresją!!! Dlatego ból ten znam i polecam Szymonowi remedium: olewka! Tylko olewka złych okoliczności i wąsatych spojrzeń pozwoli Ci Szymonie rozkoszować się życiem w twierdzy życia i olewką przetrwać niestosowne praktyki zawodowe. Wiem, że mi się dostanie za tego posta i za to że z nieszczęsnymi buciorami się tu wrzynam ale każdy ma prawo do skargi. Nawet cyrk.
    Z poważaniem
    ;)
    Wlaściwie to cały czas i wszyscy tu obecni, uciekamy w las.
    Cytuj Zgłoś
  • 16.06.2009 - 23:52
    Oj tu bym polemizowal, ale odpowiem krotko zeby nie utrudniac dywagacji; Jedni uciekaja w las, a drudzy ida tam ich po prostu szukac :D
    Mniej powaznie, Myśleniczanin007.
    Cytuj Zgłoś
  • 17.06.2009 - 0:07
    Myślę cyrku,że Twój post,to nie jest wkładanie kija w mrowisko.
    Jako pierwszy chyba,odważyłeś się pokazać,że pod tą zazwyczaj cyniczną skorupą jest coś więcej.
    Osobiście z racji mojej wady wzroku miałem w podstawówce kilka przezwisk z "okularnikiem" i "Aleksandrem"(Pszczółka Maja) na czele.I postąpiłem dokładnie tak,jak radzisz Szymonowi-olałem docinki wręcz się z nich śmiejąc.I "koledzy" zrezygnowali.
    Prawdopodobnie wiem,z jakim problemem boryka się Szymon.Mam kolegę,który ma to samo i jest bardzo lubiany w szeroko pojętym towarzystwie,bo ma dystans do siebie.
    Dlatego też polecam Szymonowi takie podejście-chrzanić wszystkich,którym to nie pasuje,którym Ty nie pasujesz.Widocznie z nimi jest coś nie w porządku.
    Cytuj Zgłoś
  • adzygmunt 17.06.2009 - 12:01
    Radzić dobrze, ale stress robi swoje, mimo najlepszych chęci doświadczonego przemocą.
    Potrzebna jest grupa koleżeńska, która w tym najtrudniejszym momencie wyciągnie do niego rękę. To nie takie trudne, ale przyznam odważni ludzie powinni się znaleźć.
    Inna sprawa konieczna dla Szymona i jemu podobnych. Natychmiastowa wizyta psychologa u niego w domu. Tak, jak to się dzieje, lub dziać powinno w wypadku traumy po wypadkach losowych.
    Potem propozycja uczestniczenia w zajęciach już w placówce.
    Konia z rzędem temu, kto wskaże mi takową instytucję w Myślenicach. A przecież powódź, pożar, wypadki, "chodzą" między nami Nie znam poradni, która jest przygotowana do ratowania ludzkiej psychiki i co ważne, PROWADZĄCA TERAPIĘ NA BIEŻĄCO.
    Jestem w błędzie? oby!
    Pytanie za 100 pkt był u Szymona psycholog, nawet szkolny?
    Rozmawiali post faktum z nim nauczyciele, dyrekcja szkoły?
    Zawsze z sarkazmem i ironią mówiłem, że szkoła nasza byłaby najlepsza na świecie gdyby w niej nie było uczniów.
    Ma ktoś inne zdanie?
    Znam nauczycielski fach od podszewki i wiem, że generalizować, znaczy skrzywdzić wielu z nich, lecz zdania nie zmienię, jeszcze nie teraz!
    Cytuj Zgłoś
  • 17.06.2009 - 19:20
    Trzeba jeszcze porzucic stereotyp ze psycholog to nie od razu szpital w Kobierzynie i niekoniecznie tylko Szymon powinien tego psychologa odwiedzic. To tak jak z wizyta u dentysty. Tylko maly procent spolecznosci, zwlaszcza mlodziez stosuje profilaktyke, bo sie ich do tego zmusza w szkolach. A reszta? Idzie plombowac albo wyrywac bo dentysta to ostatecznosc.
    Pozdrawiam, Myśleniczanin007.
    Cytuj Zgłoś
  • 17.06.2009 - 19:57
    Z tym psychologiem to jest trochę tak. Jak studiowałem na pierwszym roku, to na mojej stancji pomieszkiwało dwóch psychologów. Obaj byli wiedcznie najarani i zagrzebani we własnych problemach. Byli pierwszymi, którym zaoferowałbym pomoc psychologiczną w każdym razie nadawali się najbardziej ze wszystkich wówczas mi znanych osób, żeby z niej skorzystać.
    ;)
    Cytuj Zgłoś
  • 17.06.2009 - 20:14
    "Co sie stalo w Vegas, zostaje w Vegas" Wypominanie przeszlosci nie powinno wplywac na caloksztalt kariery lub tez opiniowac profesjonalizm. Jednak pewne trendy przewazaja opinie publiczna bardziej niz inne. No coz, media maja tendencje do wywlekania jakiejkolwiek informacji w celu szkalowania mniej lub wiecej popularnych postaci.(Patrz tytul forum)
    Pozdrawiam serdecznie, Myśleniczanin007.
    Cytuj Zgłoś
  • 17.06.2009 - 20:25
    Adzygmunt,
    masz rację, bardzo ważna jest grupa koleżeńska lub choćby jedna bliska osoba, która pomoże, pocieszy, będzie towarzyszyć, wspierać. W powyższych postach były głosy, że najlepsza jest "olewka". Ok. Problem jest taki, że nie wszyscy umieją "olewać" i nie brać do siebie. I tym ludziom właśnie trzeba pomóc. Uciekanie "w las" i olewanie nie daje takiej satysfakcji jak dobre relacje z innymi ludźmi. Wszak człowiek jest zwierzęciem stadnym. Potrzebujemy innych. I przez innych stajemy się sobą...
    Co do placówki niosącej pomoc jest w Myślenicach ośrodek, który zajmuje się tzw. interwencją kryzysową. Mieści się w budynku LO na Jagiellońskiej, ale tam jest za mało pracowników - chyba 1,5 etatu na cały powiat. Dla porównania w Poradni Psychologiczno Pedagogicznej zatrudnionych jest minimum 12 osób.
    Ośrodek interwencyjny powinien działać całodobowo i świadczyć pomoc nie tylko w placówce ale przede wszystkim na miejscu zdarzenia. Tym właśnie jest interwencja. Poza tym powinna być prowadzona terapia dla osób indywidualnych i rodzin.
    Co do szkoły to przypuszczam, że nie zrobiła nic żeby pomóc temu chłopakowi. I chciałabym nie mieć racji w tej sprawie.
    Nie chcę generalizować, bo każdy nauczyciel jest inny i pewnie są też wrażliwi i odpowiedzialni, którzy pomagają młodym ludziom. Ja natomiast zauważyłam tendencję panującą w szkołach, by nie dostrzegać niepożądanych zachowań, problemów. Lepiej sobie nie dokładać pracy...
    Taki mechanizm jak u małych dzieci - zamyka się oczy i problemy znikają;)
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 7:16
    Oczywiście jak coś złego dzieje się zawsze winni nauczyciele i psycholodzy, ale kulturę osobistą wynosi się z domu i stereotypy zachowań także, może zamiast zrzucać wychowanie własnych dzieci na kogoś innego należałoby samemu się tym zająć, nabyć tej wrażliwości, której wymaga się od ludzi obcych dziecku.
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 7:35
    Oj próchno, jesteś nauczycielem/ką, prawda?

    Jeżeli taki straszny problem sprawia Ci obserwacja i pomoc dziecku - Twojemu podopiecznemu, to po co jesteś nauczycielem/ką? To jest pytanie za 100 punktów. Nauczyciel, jako że odpowiada za ucznia w szkole powinien mu pomóc. Ja też byłem prześladowany, ale w gimnazjum. Ciężko mi było, ale powiem Ci szczerze, że do nauczycieli miałem największy żal. Gdy próbowałem się bronić, mówiono mi przez nauczycielki, że mi nie wypada. Potrafiły mi obniżyć zachowanie, za to, że się broniłem i nie chciałem, aby wycierali we mnie swoje ręce brudne od kredy. A kiedy moja matka przyszła do szkoły, to panie stwierdziły, że co one mogą zrobić...

    Ja dostawałem uwagi, za to, że się broniłem, im wolno było mnie zwyzywać, poszarpać, czy też pokopać moje rzeczy. I tak nic im nie zrobiono.

    Nauczyciele to grupa społeczna, która wyżej wydala kał niż ma narząd do wydalania. Wiecznie im źle, wiecznie coś im nie pasuje. Tacy wszyscy są zmęczeni, zestresowani i przepracowani. Tydzień pracy 18h + sprawdzenie sprawdzianów w domu. Praca wewnątrz budynku, nie na zewnątrz, a są zawody co pracują na zewnątrz czy to upał, czy to deszcz. Dwa miesiące płatnego wolnego, wolne w świeta kościelne i państwowe. Bezzwrotna pożyczka w wysokości ok 15. tys zł jak się uczy na wsi. Urlop, kółka dodatkowe, korepetycje, karta nauczyciela. Nauczyciele to cuchnące G, których nie wolno ruszyć, bo zaraz się obruszy komunistyczne ZNP.... komuchy.
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 8:22
    Niestety muszę Cię rozczarować ale nie, ja swoje dzieci wychowuję sam, dziecko ma kłopoty to je próbujemy razem rozwiązywać, a jak nauczyciele mają takie sielskie życie to czemu sam nie popróbujesz go, możesz zostać mistrzem - przewodnikiem dla tysięcy zbłakanej młodzieży, możesz walczyć z wandalizmem i chamstwem, ale obawiam się że będzie to walka z wiatrakami. Bo z niechcianych dzieci, którymi się nie zajmowano wyrastają "sflustrowani" dorośli co to zawsze im źle i szukają dziury w całym.

    A zawód znam bo miałem rodziców nauczycieli, syn nauczycieli miał zawsze sielsko - anielskie życie, ale zamiast biegać do mamusi i innych nauczycieli sam wywalczyłem sobie szacunek.Ale zawsze najgłośniej dudni pusty dzwon.

    Sedecznie pozdrawiam
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 10:26
    próchno weź pod uwagę, że nie każde dziecko ma takich rodziców, ja jeszcze chyba nigdy z żadnym problemem nie zwracałam się do rodziców. Widzidz oprócz rodzin, gdzie rodzice mają dwójke lub jedno dziecko z którym ciągle mogą rozmawiać, niektorzy mają tych dzieci 5, 6 czy 7, a oprócz tego pracę i nie znajdują dla dzieci tyle czasu ile potrzeba i od tego jest szkoła, szkoła ktora powinna wychowywać jeśli nie mają na to czasu rodzice, chyba samo w sobie stwierdzenie WYCHOWAWCA ma sens taki, ze ta osoba jest odpoweidzialna za wychowywanie w prawie tak wielki sposob jak rodzice...a czego teraz uczą nauczciele opróćz swojgo przedmiotu?? Wychwalania i uwielbiania tego ucznia, który ma rodziców lekarzy czy innych dość dobrze postawionych, tego, ktorych rodziców nauczyciel zna... Wydaje się to przestarzałe, a jednak ciągle jest obecne w szkołach, w naszym LO także...
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 19:25
    Próchno,
    moim skromnym zdaniem kulturę osobistą kształtuje przede wszystkim dom i szkoła, potem grupa rówieśnicza, kościół i osoby z otoczenia. O ile mi wiadomo w szkołach funkcjonuje coś takiego jak Szkolny Program Wychowawczy i Szkolny Program Profilaktyczny. Tam najczęściej jednym z celów jest kształtowanie kultury osobistej uczniów, postawy szacunku do innych osób i uwrażliwianie na potrzeby kolegów i koleżanek itp, itd. Czy wg Ciebie założenia takich programów powinni realizować rodzice dzieci?
    Rodzice mają zadania wobec dzieci i szkoła ma obowiązki wobec uczniów. Moim zdaniem nauczyciele powinni współpracować z rodzicami dzieci, a rodzice z nauczycielami. Tylko wspólnymi siłami możemy kształtować tak wrażliwą i wspaniałą "materię" jaką jest każdy Młody Człowiek.
    Niestety muszę stwierdzić, że nauczyciele są jedną z najbardziej roszczeniowych grup zawodowych, której mimo posiadania licznych przywilejów zawsze źle:(
    Podkreślam, że są jednak wśród nauczycieli wyjątki, osoby które swój zawód wybrały z powołania i pracują z pasją. Umieją "zapalić" do wykładanego przez siebie przedmiotu i potrafią być wzorem postawy moralnej. Szacunek dla nich:)
    Cytuj Zgłoś
  • adzygmunt 18.06.2009 - 21:24
    Do "wiem"
    Dziwię się moderatorom, że nie usunęli Twojego postu. To nie krytyka. W nim jest zawarty jad, nietolerancja, który sączy się z każdego wyrazu. Szczęście, że inni forumowicze widząc wady nauczycieli dostrzegają i zalety ich pracy,
    Z takiego stosunku do zawodu nauczyciela nic dobrego w Twojej rodzinie nie moze wyrosnąć. Twoje dzieci jesli bedziesz ich miał/a lub masz będą do nauczyciela objawiać głęboką pogardę, bedą kształtować szkolną rzeczywistość na swoją modłę, a stąd już tylko krok do sytuacji w szkole jak u Szymona. Pogarda do słów nauczyciela / nie wierzę że podżegaliby "kolesi" by szykanowali go/, totalne manifestowanie zgniłego ładu wg Ciebie.
    Więc może lepiej weź wykształcenie latorośli swoich i moze innych na swoje barki, Istnieje mozliwość eksternistycznego zaliczenia szkół, albo załóż własną?
    Widzę wady nauczycieli, systemu szkolnego ale z takim obrazem jak ty roztaczasz o zawodzie i szkole nie zgadzam się.
    Dodam na koniec. Grzeczny to Ty nie jesteś. Wzorujesz się na kimś?, ktoś Ci podpowiada takie słowa i myśli? A może one płyną z głębi Twojego serca? Właściwie to nie widzę możliwości dalszego dialogu z Tobą. Dzieli nas cała epoka dobrego tonu i wychowania.
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 21:51
    I znowu wiecej nas dzieli niz laczy. Przeciez dyskusja polega na rozwazaniu wszystkich za i przeciw. Nie poddawajmy sie tak latwo. Nie "zamykajmy oczu" na otaczajaca nas zeczywistosc. A tak opisujemy chwalebnie takie czy inne zachowania. Nie chce byc malostkowy, dlatego podsumuje te dywagacje pytaniem; "Jak mamy pomagac innym skoro sami sobie nie umiemy pomoc?" A w czym? Niech kazdy odpowie za siebie.
    I tym milym akcentem pozdrawiam serdecznie, Myśleniczanin007.
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 21:51
    Adzygmunt,
    myślę, że przez "Wiem" przemawia uzasadniony żal i złość. Został/a okropnie potraktowany/a. Nie jest łatwo wybaczyć takie zranienie.
    A tak przy okazji:
    "Najłatwiej jest stanąć po stronie sprawcy nieszczęścia,
    bo on żąda od nas tylko bezczynności.
    Ofiara przeciwnie - domaga się od nas,
    byśmy wzięli na siebie część jej cierpienia"
    Judith Lewis Herman
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 22:07
    Luna
    oczywiście celem szkoły jest nie tylko nauczanie ale także wychowanie, nie twierdziłem że tak nie jest, ale za błędy dzieci w myśl litery prawa odpowiedzialność ponoszą rodzice, dlatego nie rozumiem tej krytyki nauczycieli.

    Każdy z nas zostawia pracę za drzwiami, oni przynoszą ją do domu, czy oprócz tego mają jeszcze po pracy zajmować się naszymi dziećmi, bo przecież na jednej godzinie wychowawczej tygodniowo nie naprawią charakterów młodych ludzi, bo dzieci, jak pisał Gorki, są jak ule, które chłoną miód wiedzy i rozmyślań o życiu otaczających ich ludzi tylko że ten miód bywa czasem brudny i czarny.

    A współpraca rodziców z nauczycielami polega przeważnie na tym, że rokrzyczana mamusia oburza się na nauczycieli, którzy bez wątpienia krzywdzą jej idealnego syna/córkę.

    I nie dziwię się, że nie lubi się nauczycieli, bo ja też spotkałem, zaczynając od podstawówki a kończąc na studiach, tylko 4 o których mógłbym powiedzieć, że kochali to co robili.
    Cytuj Zgłoś
  • adzygmunt 18.06.2009 - 22:10
    Do Mysleniczanin007
    Dyskusji powiem tak. Obrzucenie błotem nie jest dyskusją.
    Odpowiem trochę w stylu Luny:
    "i skuczno, i grustno, i niekomu ruku podat' " Lermontow
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 22:22
    W gruncie zeczy jedynym celem mojego postu bylo spojrzenie na sam fakt kontaktu jakim jest polemika. Ja rozumiem ze dobor argumentow ktorejkolwiek ze stron moze budzic emocje, lecz chce zwrocic uwage na samo ksztaltowanie dyskusji w kierunku zrozumienia tej drugiej strony. Przeciez brak kultury czy tez wychowania nie pozbawia nikogo prawa do wypowiedzi. Prawda? Pomozmy tym osoba przynajmniej przedstawic sprawe z ich punktu widzenia. Dementuje moja stronniczosc. Polemika pozwala na osiagniecie kompromisu i znalezienie wyjscia z sytuacji. Nie bojmy sie dyskutowac. Nawet rynsztok po deszczu kiedys musi wyschnac.
    Usmiechu i slonca w rozmowach zyczy Wam wszystkim, Myśleniczanin007.
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 22:32
    Próchno,
    dodam tylko, że szkoła z ramienia państwa ma pewne obowiązki wobec uczniów i ich rodzin. Jeśli zdaniem nauczycieli/wychowawców rodzice zaniedbują dzieci i nie da się z nimi (rodzicami) nawiązać współpracy, to szkoła może, a nawet powinna poinformować sąd rodzinny. Nie tylko my mamy obowiązki wobec państwa ale państwo wobec nas też. I instytucje mają interweniować wtedy, gdy dzieciom dzieje się coś złego - obojętnie czy to ma miejsce w domu, w szkole czy na ulicy.
    Cytuj Zgłoś
  • 18.06.2009 - 22:49
    Próchno,
    zapewniam Cię, że każda osoba pracująca przynosi do siebie do domu jakieś przeżycia z pracy,a to że nauczyciele oprocz tego przynoszą jeszcze sprawidziany do poprawienia jest rzeczą oczywistą, bo taki mają obowiązek, jeśli nie chcą tego sprawdzać w domu, niech uczniowie pisza przez 20 min a przez kolejne 25 min nauczyciel to sprawdzi. Nie widzę powodów do takiego oburzenia. I w każdym calu popieram Lunę, szkoła ma na celu wychowanie i tego nie da się zakwestionować
    Cytuj Zgłoś
  • 19.06.2009 - 9:51
    Naturalnie nauczyciel ma interweniować, ale czy widząc dziecko 45 minut dziennie zauważy że dzieje się z nim coś złego, skoro rodzice tego nie widzą.

    Nie kwestionowałem tego że szkoła ma na celu wychowanie, bo jakże cudny byłby świat gdyby szkoły naprawiały to co zepsuli rodzice.Nauczyciele wychowujecie nasze dzieci!!!!

    Mnie zastanawia tylko jedno czy taka złośc nie rodzi się przypadkiem z faktu, że dziś zaczynają się wakacje i nic nierobiący nauczyciele będą się opalać, ewentualnie pielęgnować swój ogródek a my raniutko, potulnie wstaniemy, wypijemy kawkę i do pracy pójdziemy.

    Wszystkim nauczycielom życzę udanych wakacji.
    Cytuj Zgłoś
  • 19.06.2009 - 10:17
    Próchno,
    każdy człowiek o przeciętnej wrażliwości jeśli tylko trochę zna dziecko jest w stanie zauważyć niepokojące sygnały.
    Wydaje mi się, że nauczyciele posiadają trochę wiedzy z zakresu psychologii rozwojowej i pedagogiki. Przynajmniej powinni takową posiąść choćby w minimalnym zakresie.
    Nie wiem dlaczego z takim uporem zwalniasz nauczycieli z obowiązków, które mają w czasie roku szkolnego - chyba że wg Ciebie ww. przeze mnie Programy mają być tylko na papierze w szufladzie dyrektora szkoły:( Jeśli nie, to ktoś powinien je zrealizować. Tym kimś nie są bynajmniej rodzice, a właśnie nauczyciele, pedagodzy i szkolny psycholog (niestety mało szkół go posiada).
    Pozdrawiam:)
    Cytuj Zgłoś
  • 19.06.2009 - 12:18
    Dajmy już spokój dyskusjom kto mógł zaeragować a tego nie zrobił bo sądzę ze na forum wypowiada się cześć ludzi którzy go znają nic nie zrobili żeby mu pomóc... Najważniejsze ze chłopak się znalazł i odreagował tylko ucieczką z domu a nie jakąś inną głupotą (dość często spotykana w naszej gminie ostatnimi czasy)jak samobójstwo...
    Patrzmy dookoła siebie i zwracajmy uwagę na bliskich, pomagajmy im jak widzimy że coś jest nie tak, żeby nie okazało się potem że jest już za późno :(
    Cytuj Zgłoś
  • 19.06.2009 - 17:32
    Nie zwalniam nauczycieli z żadnych obowiązków. Każdy z nas ma takie czy inne i powinien je wykonywać solidnie. Rodzice także. Kończąc czcze gadanie - nie wiem zupełnie dlaczego na myśl przychodzi mi "kółko wzajemnej adoracji".

    Zatem otwórzmy się na bliźnich, jak proponuje kelner, zaprośmy ich na herbatkę z szarlotką, a tych z którymi przez godzinę w ciszy będzie nam się dobrze siedziało zaprośmy do naszego życia na zawsze.
    Cytuj Zgłoś
  • 19.06.2009 - 18:21
    Mam wrazenie ze uganiamy sie za wlasnym ogonem. ;)
    Cytuj Zgłoś
  • 20.06.2009 - 8:59
    Dyskusja ma sens wówczas, jeśli biorące w niej osoby mają argumenty na poparcie swojego stanowiska. Widzę, że niektórym ich zabrakło więc stają się złośliwi...
    Pozdrawiam:)
    Cytuj Zgłoś
  • 20.06.2009 - 16:15
    Dyskutowanie o problemie w momencie kiedy nie zna się go od podszewki zawsze będzie czczym wywodem, obrażanie ludzi nazywając ich złośliwymi jest znakiem braku szacunku dla uczestników dyskusji.
    Serdecznie pozdrawiam.
    Cytuj Zgłoś
  • 20.06.2009 - 21:12
    Cóż nie chciałam Cię urazić Próchno ale właśnie Twój wpis cytowany poniżej jest wg. mnie bez związku z powyższą dyskusją.
    To jest właśnie czczy wywód - chociaż właściwie nie taki czczy, bo z ironiczną, złośliwą konkluzją między wierszami.
    Troszkę jadu na osłodę;)
    Próchno: "Zatem otwórzmy się na bliźnich, jak proponuje kelner, zaprośmy ich na herbatkę z szarlotką, a tych z którymi przez godzinę w ciszy będzie nam się dobrze siedziało zaprośmy do naszego życia na zawsze."
    Ps. Tak się składa, że problem przemocy rówieśniczej znam od podszewki.
    Cytuj Zgłoś
  • 20.06.2009 - 21:33
    Nie wymagajmy od innych zmian kiedy nam samym trudno sie zmienic. Skoro brak nam argumentow, dajmy podyskutowac innym.
    Z wyrozumieniem, Myśleniczanin007.
    Cytuj Zgłoś
  • 20.06.2009 - 23:07
    Mnie to nie obraża, fragment o przyjacielu to nie złośliwa ironia lecz rada, wystarczy trochę poczytać zagranicznych pisarzy, którzy jej nam udzielają.Może wtedy jeżeli otworzymy się tak naprawdę na innych pomożemy im naprawdę.I takie przypadki jak z bohaterem powyższego artykułu nie będą miały racji bytu.

    I tak naprawdę nie rozumiem dlaczego nie znając mnie zarzuca się mi złośliwość.

    Cytuj Zgłoś
  • 21.06.2009 - 12:01
    Jestem wstanie poprzeć wpisy Luny, i Wiem, Natomiast adzygmunt to chyba nauczyciel, że tak go zabolały słowa prawdy ;-).
    Udanego prawie 2 miesięcznego urlopu!
    Cytuj Zgłoś
  • adzygmunt 21.06.2009 - 12:41
    Gdybyż słowa prawdy były wypowiedziane w kulturalny sposób! mniej by bolało!
    "UderzwStol" Nie przeczytałeś uważnie mojego postu. Powtórz to jeszcze raz. Przekonać się możesz wówczas, o moim krytycznym, ale nie dezawującym spojrzeniu na stan nauczycielski.
    Anegdota o różnicy będzie tutaj właściwym wtrętem:

    Poklepanie po ramieniu dzieli nie wielka tylko anatomiczna odległość od kopniaka w tyłek, lecz wyniki tych czynności oddalone są od siebie o całe mile.
    Cytuj Zgłoś
Poinformuj o komentarzach