Tragedia w Sułkowicach
W wypadku samochodowym w Gorzkowie niedaleko Bochni zginęła rodzina z Sułkowic. W ubiegłą niedzielę w mieście odbył się pogrzeb pięciu ofiar
Do tragedii doszło w środę 28 maja. Sułkowiczanin prowadzący samochód Chrysler Grand Voyager niespodziewanie zjechał na przeciwny pas ruchu i zderzył się czołowo z jadącym w przeciwnym kierunku samochodem ciężarowym marki Man.
W samochodzie znajdowało się 7 osób – dwójka rodziców i piątka dzieci. W wypadku zginął 47 letni właściciel firmy Juco wraz z żoną (43 lata) i dwójką swoich dzieci (18 i 12 lat). Następnego dnia w szpitalu zmarła 10 letnia dziewczynka. Pozostała dwójka (8 letni chłopiec i 7 letnia dziewczynka) cudem uniknęła śmierci.
Poważnych obrażeń doznał także 31 letni kierowca Mana.
W niedzielę 1 czerwca mieszkańcy Sułkowic żegnali rodzinę Światłoniów. Podczas pogrzebu razem z mieszkańcami modlił się ks. biskup Jan Szkodoń. Dwie brązowe trumny rodziców i trzy białe w których spoczywały dzieci prowadził niekończący się kondukt żałobny. Znaleźli się w nim księża, zakonnice, sportowcy, urzędnicy, uczniowie i setki sułkowiczan.

W samochodzie znajdowało się 7 osób – dwójka rodziców i piątka dzieci. W wypadku zginął 47 letni właściciel firmy Juco wraz z żoną (43 lata) i dwójką swoich dzieci (18 i 12 lat). Następnego dnia w szpitalu zmarła 10 letnia dziewczynka. Pozostała dwójka (8 letni chłopiec i 7 letnia dziewczynka) cudem uniknęła śmierci.
Poważnych obrażeń doznał także 31 letni kierowca Mana.
W niedzielę 1 czerwca mieszkańcy Sułkowic żegnali rodzinę Światłoniów. Podczas pogrzebu razem z mieszkańcami modlił się ks. biskup Jan Szkodoń. Dwie brązowe trumny rodziców i trzy białe w których spoczywały dzieci prowadził niekończący się kondukt żałobny. Znaleźli się w nim księża, zakonnice, sportowcy, urzędnicy, uczniowie i setki sułkowiczan.